Pewnego razu a było to jakieś dwa lata po jej przygodzie w lesie wybrała się z wilczurem na zwykłą przebieżkę po polach. A ogrodnik to przytnie jakiś żywopłot, to wbije jakieś drzewko w pulchną ziemię, to podleje różyczkę pani prezes… — Aż tak?